-->
.
no
no

Mały niejadek – 4 pomysły na poprawę apetytu

2 komentarze
Mały niejadek – 4 pomysły na poprawę apetytu
Aleks ogólnie ma dobry apetyt, chociaż oczywiście zdarzają się okresy że je mniej chętnie, szczególnie jak się gorzej czuje. Ogólnie jednak nie narzekam na jego apetyt, muszę nawet przyznać, że jak na małego alergika je całkiem dużo i chętnie. 

Jednak wiele małych dzieci ma problemy z apetytem, jedzą wybiórczo, niezbyt chętnie i rodzice (głównie mamy) szukają różnych sposobów na zachęcenie ich do jedzenia.


Czasem te sposoby są bardzo kreatywne, ale zwykle obejmują teatrzyki (latające "samoloty"), prośby (zjedz, bardzo Cię proszę, zrób to dla mamusi), obiecanki (jak zjesz to dostaniesz nowy samochód, lego, lalkę, lizaka…), wpędzanie w poczucie winy (jak nie zjesz to mamusi/cioci/pieskowi będzie smutno/przykro), a nawet szantaże (jak nie zjesz to nie dostaniesz prezentu na urodziny). To czasem pomaga i dziecko zjada kilka kęsów pod taką presją, ale na dłuższą metę takie metody tylko pogłębiają problem i każdy posiłek dziecka zamiast przyjemnością staje się katorgą i stresem – zarówno dla niego jak i dla rodzica. Dodatkowo tego typu rozmowy negatywnie wpływają na relację rodziców z dzieckiem.


dziecko niejadek sposoby

Moje doświadczenia jako niejadka

Ja osobiście byłam niejadkiem w dzieciństwie i pamiętam, że każda próba namawiania mnie do zjedzenia czegoś kończyła się ściskiem żołądka, a czasem nawet wymiotami. Było to dla mnie na tyle stresujące, że pamiętam te sytuacje do dziś, nawet niektóre konkretne posiłki. Wiem wiec, że namawianie do jedzenia może stanowić dla dziecka poważny stres, skoro ja pamiętam to nawet kilkadziesiąt (!) lat później. Byłam naprawdę strasznym niejadkiem, nie lubiłam jeść i jedzenie było dla mnie czymś, co mogłoby w ogóle nie istnieć. Jadłam 3-4 potrawy, wszelkie inne wzbudzały we mnie zdecydowaną niechęć. Współczuję mojej mamie, która na różne sposoby starała się przekonać mnie do jedzenia, niestety wszelkie jej próby były nieskuteczne. Natomiast pamiętam, że zawsze chętnie jadłam praktycznie wszystko poza domem – na wakacjach u cioci, na koloniach, czy nawet w szkole. Z czego to wynikało? Nikt mnie wtedy nie namawiał do jedzenia, bo nikomu nie zależało na tym żebym coś zjadła, tak jak mojej mamie. Nie było presji. I to jest właśnie według mnie najlepszy sposób na niejadka – brak jakiejkolwiek presji. Posiłek powinien być przyjemnością i zaspokajać głód. Atmosfera powinna być przyjazna, rodzice powinni jeść razem z dzieckiem, z apetytem i umożliwiać mu naturalne naśladowanie. Nie używajcie do niejadka słów w stylu „musisz to zjeść” „trzeba zjeść mięsko” „dokończ surówkę” czy nawet „spróbuj koniecznie”– nawet jeśli ton jest przyjazny i kierujemy się dobrem dziecka, to jednak taka presja negatywnie wpływa na skojarzenia z jedzeniem – nawet jeśli tym razem dziecko zje, to przy kolejnym posiłku wcale nie będzie jadło chętniej i błędne koło się będzie zamykać. Mali alergicy niestety mają często ograniczoną i monotonną dietę, częściej przez to mogą stawać się niejadkami, bo posiłki są mało urozmaicone.

Nasze sposoby na niejadka


Poniżej przedstawiam kilka moich obserwacji i sposobów na zachęcenie dziecka do zainteresowania się posiłkami i ich jedzeniem.

1. Małe porcje i estetyczny wygląd dania


Mała porcja nie przytłacza dziecka. Ważne jest także ładnie podane danie, dodatek kolorów, zabawne ułożenie elementów posiłku - wszystko to sprzyja uzyskaniu dobrych skojarzeń z posiłkami i lepszemu apetytowi. A jeśli danie mu posmakuje, warto mieć zarezerwowaną dokładkę. Dużym niejadkom można nawet nałożyć początkowo mikroskopijną porcję, jak „dla krasnoludka”. Rozbawione dziecko na pewno chętnie opróżni talerz i może okazać się, że następnym razem samo będzie chciało większą porcję niż krasnoludki. Także żywe kolory na talerzu mogą pozytywne wpłynąć na apetyt (jeśli dziecko nie lubi warzyw to pomocne mogą być popularne zabawne kanapki z warzywnymi buźkami itp.). A jeśli dziecko „nienawidzi” wszelkich warzyw, to można też je przemycać w różnych daniach typu zupy krem, kotlety warzywne, farsz do pierogów czy naleśników. Nawet jeśli dziecko ma alergię na wiele składników diety, to można przygotować te same produkty na różne sposoby, tak żeby posiłki nie były monotonne. Przykładowo jak Aleks był mały to jadł dużo batatów – starałam się przygotowywać je na różne sposoby – czasem była to zupa krem, czasem pieczone, w formie frytek, czasem jako składnik kotletów. Także popularna w diecie alergików kasza jaglana może być podawana na setki sposobów – jako budyń jaglany, ciasto jaglane, element farszu i wiele, wiele innych.

2. Swoboda przy stole


Małe dzieci nie muszą jeść jak przy królewskim stole – oczywiście można je uczyć kulturalnego jedzenia, ale u niejadków lepiej odpuścić wszelką presją związaną z posiłkami, także z formą ich spożywania, ponieważ to też może negatywnie wpływać na ich apetyt. Ciężko z przyjemnością jeść posiłek, gdy wciąż słyszymy uwagi odnośnie trzymania widelca, garbienia się czy mlaskania. Lekcje dobrych manier można za to prowadzić w formie zabawy przy udawanych posiłkach, np. w formie teatrzyku lalek, „obiadkach” z ciastoliny i innych zabaw. Nie należy też dziecka pospieszać przy jedzeniu – najlepiej jak będzie jadło w swoim tempie, nie podajemy posiłku niejadkowi, jeśli wiemy, że się spieszymy, bo nasz pośpiech i podenerwowanie nie będzie sprzyjało dobrej atmosferze przy posiłku.

3. Wpływ dziecka na menu


Dziecko powinno móc decydować o wyborze posiłków przynajmniej raz na kilka dni – można ustalić zasadę ze np. każdy członek rodziny codziennie wybiera danie, jakie chciałby zjeść. Można zachęcać go do wybierania dać z książek kucharskich. Dziecko zapewne chętnie się zaangażuje i będzie świadomie uczestniczyć w wyborze menu, może zacznie też eksperymentować. Świetnym pomysłem jest także wspólne gotowanie z dzieckiem, które pomagając przy niektórych czynnościach ma okazję bliżej zapoznać się z gotowaniem i nabrać apetytu uczestnicząc w przygotowaniach i wdychając zapachy. Przez jakiś czas warto też ulegać preferencjom dziecka, nawet jeśli je tylko spaghetti, to można je przecież przygotowywać dodając do niego różne warzywa, różne rodzaje mięs czy makaronów.


dziecko niejadek

4. Stałe pory jedzenia


Niewątpliwie regularne pory posiłków pozytywnie wpływają na apetyt. Wynika to głównie z fizjologicznych reakcji organizmu, który przyzwyczajony do określonej pory obiadu zaczyna wytwarzać wówczas więcej soków trawiennych, sprawiają one, że dziecko staje się po prostu głodne. Stałe pory powinny dotyczyć także przekąsek – nawet niewinne ciasteczko 20 minut przed obiadem może skutecznie osłabić apetyt dziecka – jego mózg dostaje sygnał, ze poziom glukozy jest odpowiednio wysoki i nie ma potrzeby spożywać teraz posiłku. I apetyt na zdrową zupkę znika. Przekąski najlepiej ograniczyć do pory drugiego śniadania i podwieczorku. W tym czasie warto wybrać zdrowe przekąski jak pokrojone warzywa, owoce, bakalie i położyć je na stole, tak żeby dziecko samo mogło sobie nakładać. Aleks bardzo lubi takie mini „szwedzkie” stoły i zjada wtedy bardziej różnorodne produkty, niż gdybym nałożyła mu je po prostu na talerz.

W niektórych przypadkach może być konieczna konsultacja z pediatrą, pamiętajcie, że niektóre choroby mogą powodować spadek apetytu. Natomiast jeśli o mnie chodzi, to mi apetyt wrócił (aż za dobrze) w nastoletnim wieku, wtedy zaczęłam jeść dużo, nawet więcej niż powinnam, i tak mi już zostało do dziś…

A jakie są Wasze obserwacje? Macie w domu małych niejadków czy wręcz przeciwnie? Piszcie w komentarzach :-)

pomysły dla niejadka

Poduszka dla alergika - jak wybrać?

8 komentarzy
Poduszka dla alergika - jak wybrać?
Alergia na roztocza wymaga stosowania w domu programu tzw. profilaktyki antyroztoczowej. O niektórych sprawach już pisałam (m.in. kwestie dotyczące materaca). Teraz chciałabym zwrócić uwagę na to, jaka poduszka jest dobra dla alergików i czym warto kierować się wybierając poduszkę dla osoby z alergią na roztocza kurzu domowego. U nas w domu alergię na roztocza (a precyzyjnie mówiąc - alergeny znajdujące się w mikroskopijnych odchodach roztoczy) mam tylko ja. Aleks na szczęście nie ma alergii na roztocza, ale ponieważ profilaktyka antyroztoczowa powinna objąć cały dom, to pościel Aleksa też spełnia takie same wymogi jak nasza. Zobaczcie zatem, jakie moim zdaniem kryteria powinna spełniać dobra poduszka alergika.


Jak wybrać poduszkę dla alergika?

Ja zwracam uwagę na kilka kwestii:
  • cała poduszka MUSI nadawać się do prania przynajmniej w 60ºC (taka temperatura niszczy roztocza)
  • poduszka powinna być wykonana z materiałów delikatnych dla skóry (wiele osób z alergią na roztocza ma także AZS, które może nasilać się w kontakcie ze sztucznymi lub barwionymi materiałami).
  • kolejna sprawa to tzw właściwości "antyalergiczne" - w praktyce oznacza to, że wypełnienie poduszki nie powinno przyciągać kurzu, stanowić pożywki dla grzybów, bakterii czy roztoczy, wskazane są materiały o właściwościach zniechęcających tych szkodliwych mieszkańców naszego łóżka.
  • poduszka powinna też „oddychać” czyli swobodnie przepuszczać powietrze, zapewniając dobry komfort snu.

poduszka alergia na roztocza

Jakie wypełnienie poduszki jest niewskazane przy alergii?

Nie polecam:

  • pierza i puchu (może uczulać, mogą gromadzić się w nim bakterie i roztocza, kwestie etyczne pozyskiwania tych materiałów, problemy z praniem)
  • wełny różnych zwierząt (ogólnie jako naturalny materiał ma dobre właściwości, ale może uczulać, pranie jest także problematyczne)
  • sztucznych materiałów kiepskiej jakości (nie oddychają, może pojawiać się wilgoć, zbijają się i poduszka szybko traci elastyczność)


Jakie wypełnienie poduszki jest polecane przy alergii?

Materiały naturalne

Wybór naturalnych wypełniaczy przyjaznych alergikom jest dość ograniczony - dla alergików może się dobrze sprawdzić:

  • naturalny lateks (pianka lateksowa), która nie gromadzi kurzu i roztoczy, oczywiście jeśli dana osoba nie ma uczulenia na lateks.
  • ciekawy jest także bambus (włókno bambusowe), które wydaje się być idealnym materiałem wypełniającym – nie uczula, jest miękki, elastyczny, dobrze odprowadza wilgoć i jest antystatyczny - odpycha więc kurz, dzięki czemu nie jest on gromadzony w poduszce.

Materiały syntetyczne

Natomiast ze sztucznych materiałów godne uwagi są po prostu zwykły poliester lub puch silikonowy, zwykle w postaci kulki silikonowej (powinien posiadać certyfikaty bezpieczeństwa). Poduszki z takim wypełnieniem można regularnie prać, nie wywołują alergii. Minusem jest jednak to, że mogą tracić swoją elastyczność.

Poszycie poduszki alergika


Czyli materiał, który otacza wypełnienie. Zazwyczaj jest syntetyczny lub bawełniany. Dla alergików zdecydowanie lepszy jest ten drugi - dobrze odprowadza wilgoć, oddycha, może być często prany, nie uczula. Godne uwagi są także poszycia z lnu (ale powinien być gładki, tak żeby nie podrażniał mechanicznie wrażliwej skóry alergika) lub droższego jedwabiu.


poduszka alergia

Na co jeszcze zwrócić uwagę wybierając poduszkę dla alergika?

Producenci starają się spełnić jak najwięcej oczekiwań klientów, wybór poduszek jest dlatego obecnie ogromny.
  • Zawartość dodatkowych składników np. aloesu - to ciekawy pomysł, szczególnie dla alergików, gdyż aloes posiada właściwości łagodzące dla skóry, a do tego działa antybakteryjnie.
  • Obecność włókien srebra – działają antybakteryjnie, mogą być szczególnie korzystne przy AZS
  • Certyfikaty – warto pytać sprzedawców o certyfikaty potwierdzające bezpieczeństwo stosowanych materiałów – lepiej zapłacić nieco drożej, niż kupić produkt zawierający szkodliwe pozostałości chemiczne lub po prostu niskiej jakości, który po pierwszym praniu będzie do wyrzucenia.

Poduszka z włóknami bambusa

Ostatnio testowaliśmy poduszkę ze sklepu Rysztof marki Hefel Pure Bamboo  Na tę firmę zwróciłam uwagę już jakiś czas temu, ponieważ produkty wyróżniały się zastosowaniem różnych ciekawych rozwiązań. Poduszka, którą testowałam wypełniona jest włóknem bambusowym (zewnętrzna komora) natomiast środek wypełniony jest włóknem silikonowym. Spodobała mi się też obecność suwaka, dzięki czemu można regulować ilość wypełnienia, ja wolę właśnie mniej wypełnione poduszki, więc to bardzo fajna funkcja. Poprzednią poduszkę musiałam niestety rozpruwać i potem zaszywać, więc ten suwak to świetne rozwiązanie. Puszek wyjęty z poduszki można wykorzystać np. do wykonania własnoręcznych maskotek (takim puszkiem wypełnia się pluszaki dla dzieci) i różnych prac plastycznych (świetnie naśladuje śnieg, chmurki w wyklejankach i nadaje pracom trójwymiarowy efekt). Po dopasowaniu wypełnienia do moich potrzeb poduszka sprawdziła się bardzo dobrze – jest wygodna i przytulna – a to kluczowa cecha dobrej poduszki :-)



poduszka z bambusa


Dla mnie ważne są oczywiście także cechy tej poduszki, które sprawiają, że jest ona przyjazna alergikom. Włókno bambusa ma bardzo dobre właściwości, dlatego dobrze się sprawdza w poduszkach dla alergików - naturalne właściwości antybakteryjne (ok 70% bakterii ginie w kontakcie z włóknami bambusowymi), możliwość prania, oddychanie i właściwości antystatyczne, które odpychają kurz i roztocze – mnie to przekonało. Producent zapewnia, że bambus pochodzi z ekologicznych plantacji, więc jego pozyskiwanie jest bezpieczne dla środowiska, a brak zawartości chemicznych środków sprawia, że jest to materiał przyjazny dla alergików. Z tej linii dostępne są także kołdry, także z bambusowym wypełnieniem – np. taka kołdra całoroczna.

Pokrowiec antyroztoczowy

Kupując poduszkę pamiętajcie też o zakupie pokrowca antyroztoczowego - umożliwia on zabezpieczenie przed wnikaniem roztoczy i innych alergenów do wnętrza poduszki. W ten sposób zyskujecie pewność, że Wasza poduszka nie stanie się siedliskiem alergenów.

Lego – nasz sposób na nudę

Brak komentarzy
Lego – nasz sposób na nudę
Częste infekcje u alergików to niestety częste przymusowe pobyty w domu. U nas sezon na przeziębienia niestety już się rozpoczął. Aleks od kilku dni ma katar i kaszle, a pogoda niestety nie umożliwia spacerów z dzieckiem w takim stanie. A taki przedszkolak spędzający czas w domu, bez możliwości spotkania z kolegami czy pobiegania na świeżym powietrzu, bardzo szybko staje się marudzący, znudzony i niezadowolony. W takie dni najlepiej sprawdzają się u nas klocki Lego – Aleks je uwielbia i potrafi spędzać na budowie czasem nawet kilka godzin. Czasem budujemy wspólnie, ale Lego to jedna z nielicznych zabaw, która jest w stanie zająć Aleksa na dłużej nawet bez udziału rodziców.

Lego - na deszcz i na chorobę


Ja osobiście bardzo się cieszę, że ma taką pasję, ponieważ zabawa klockami jest niezmiernie rozwijająca. Nie mam tu na myśli tylko budowania zgodnie z instrukcją (chociaż to też jest przydatne i uczy dziecka cierpliwości), ale przede wszystkim realizowanie własnych pomysłów. Aleks buduje z klocków autorskie statki, samoloty, domy (także kilkupiętrowe), a ostatnio zbudował nawet w pełni wyposażoną kuchenkę ze zmywarkami, za które posłużyły bankomaty od jednego z zestawów.

Pomysły na inne zabawy z Lego


Oprócz budowy wszelkiego typu budowli, pojazdów i maszyn, czasem wykorzystujemy te klocki też w celach edukacyjnych. Można np. poprosić dziecko o podział klocków pod względem kolorów, pod względem liczby wypustek. Świetnie sprawdzają się przy nauce dodawania, a nawet mnożenia (to na przyszłość). Synek bardzo lubi też bawić się w sklep, w którym można kupić wykonane przez niego budowle. Czasem też robi nam niespodzianki i pakuje w paczuszki starannie dobrane klocki, z których następnie my mamy za zadanie coś zbudować. Lego naprawdę ratują nam życie w takie szare, wiejące nudą dni.

klocki Lego


Ciekawe miejsca z klockami Lego



Ze względu na jego zainteresowanie klockami chętnie odwiedzamy też różne miejsca poświęcone tym klockom – tematyczne wystawy Lego, kluby dla dzieci, w których można na miejscu budować z klocków itp. Planujemy się także wybrać do Krakowa, gdzie już pod koniec września będzie otwarcie bardzo obiecującego obiektu Historyland – będzie tam przedstawiona historia Polski za pomocą właśnie klocków Lego. Tysiące klocków Lego w jednym miejscu – Aleks obejrzał trochę zdjęć z fanpage Historylandu i już nie może się doczekać.  Oprócz rozrywki taka wycieczka pomoże nam zapoznać Aleksa z ważnymi wydarzeniami historycznymi i wiem, że nie będzie marudził, tak jak przy zwiedzaniu muzeum ;-). Uważam, że wszelkie inicjatywy mogące przybliżyć dzieciom historię naszego kraju w przystępny i interesujący dla nich sposób są godne uwagi i wielka szkoda, że nie mamy takiego obiektu w Warszawie.

klocki Lego


Alergia na przedszkole - kurz, pleśnie i detergenty.

4 komentarze
Alergia na przedszkole -  kurz, pleśnie i detergenty.

Przedszkole przyjazne alergikom to marzenie każdej mamy alergika. Niestety, nie wszystkie placówki mogą być określane w ten sposób. Dlatego zobacz, na co warto zwrócić uwagę wybierając przedszkole dla dziecka z alergią.


Do napisanie tego tekstu skłoniła mnie historia mamy, która borykała się z poważną alergią u swojej córeczki. A wszystko zaczęło się w przedszkolu. Dziecko zaczęło chodzić do przedszkola w wieku ok 3 lat - i jak to zwykle bywa szybko zaczęło chorować. Nawracające infekcje, niekończące się katary i kaszel - a dla rodziców - konieczność siedzenia z dzieckiem w domu. Wielu z Was zna ten scenariusz i początkowo rodzice nie podejrzewali innych przyczyn niż standardowe przedszkolne infekcje. Jednak po kilku miesiącach nawracających chorób mama Ewy zauważyła pewną prawidłowość - katar pojawiał się praktycznie od razu po powrocie do przedszkola.

Pediatra zasugerowała alergię na pleśń - w domu na pewno tego problemu nie było, poza tym w domu dziewczynka czuła się dobrze. Wszystkie tropy zaczęły więc prowadzić prosto do przedszkola - kolorowe dywany, piękne naklejki na ścianach i wesołe rysunki skrywały tajemnicę starego budynku - musiała być w nim pleśń, która uczulała małą Ewę. Nie była widoczna, ale mogła też być ukryta w wentylacji, pod podłogą i w innych zakamarkach... 
Żeby uniknąć przykrych niespodzianek, rodzice alergików powinni bardzo starannie dobierać placówki edukacyjne dla swoich dzieci. Mam nadzieję, że mój tekst i historia małej Ewy pomogą Wam w wyborze odpowiedniego przedszkola.
alergia na przedszkole

Na co zwrócić uwagę wybierając przedszkole dla alergika


Alergia przedszkolaka na pleśnie

Tutaj czujność rodzica powinny wzbudzić od razu stare budynki, ze słabą wentylacją, znajdujące się częściowo w podpiwniczeniu, wilgoć wewnątrz pomieszczeń (można sprawdzić wilgotność miernikiem), ściany pokryte starymi tapetami lub wilgotne plamy na ścianach lub suficie. Warto też wcześniej szczerze porozmawiać z dyrekcją i obsługą przedszkola o alergii u dziecka i zapytać, czy w budynku nie było problemu z pleśnią. Grzyb na ścianach niestety jest bardzo trudny do likwidacji, dlatego nawet jeśli był zwalczany w przeszłości, to mogą być jakieś pozostałości, które będą szkodliwe dla zdrowia dziecka. Jeśli w budynku jest grzyb, najlepiej po prostu zmienić przedszkole - odgrzybianie jest bardzo skomplikowaną i kosztowną inwestycją, nie ma też gwarancji, ze grzyb zniknie na stałe. W wielu budynkach starego typu po usunięciu istniejących ognisk pleśni, może ona powrócić po kilku miesiącach. Pamiętajcie, że pleśń to nie tylko problem dla alergików, ale ich zarodniki są bardzo szkodliwe dla zdrowia i układu oddechowego także zdrowych dzieci i mogą powodować poważne problemy zdrowotne. 
przedszkole pleśń grzyb
Jesienią trzeba też zwrócić uwagę na przedszkolny ogród i plac zabaw - sterty zgniłych liści zalegające na trawnikach są niestety także siedliskiem różnego rodzaju uczulających grzybów. 

Alergia  przedszkolaka na roztocza

Wybierając przedszkole dla dziecka z alergią na roztocza kurzu domowego trzeba koniecznie obejrzeć dokładnie sale oraz porozmawiać z dyrekcją o metodach sprzątania. W niektórych przypadkach można dojść do porozumienia i ustalić pewne zmiany w wystroju czy umeblowaniu sali oraz metodach utrzymania czystości w przedszkolu. Zwróć uwagę na:

- obecność starych dywanów i wykładzin dywanowych – nawet regularne odkurzanie może być niewystarczające, w starych materiałach roztocza i ich odchody mogą być już trudne do usunięcia. Warto namówić dyrekcję na wymianę dywanu na nowy lub po prostu usunięcie go z podłogi i zastąpienie np. piankowymi matami.

- obecność licznych pluszaków - (czasem pamiętających jeszcze czasu PRL...) wcale nierzadki widok w niektórych przedszkolach, gdzie stare pluszaki zdobią półki z zabawkami – dzieci i tak się nimi nie bawią, są zwykle mocno zakurzone i stanowią siedlisko roztoczy – trzeba poprosić personel o usunięcie ich z sali, a w zamian przedszkole może będzie chciało przyjąć kilka nowych książeczek lub edukacyjnych zabawek.

- niedokładnie odkurzanie, odkurzacze bez odpowiednich filtrów – zwiedzając nowe przedszkole zwróć uwagę na kąty i różne zakamarki, czy nie gromadzi się tam kurz. Zapytaj też o rodzaj odkurzacza – akceptowalny jest z filtrem wodnym lub HEPA, odkurzacze starego typu ze zwykłymi workami nie filtrują mikroskopijnych odchodów roztoczy, które podczas odkurzania po prostu są wydmuchiwane z powrotem i mogą wywołać objawy alergii u Twojego dziecka.

- oczyszczacz powietrza (nie mylić z nawilżaczem) – jeśli Twoje dziecko ma silną alergię, a przedszkole spełnia zgodziło się na wprowadzenie powyższych zmian, to zapewne zgodzą się także na wstawienie do sali oczyszczacza. Oczyszczacze powietrza zdecydowanie zmniejszają ilość alergenów w powietrzu i pozytywnie wpływają na samopoczucie dziecka. Niektóre przedszkola może zgodziłyby się pokryć koszt jego zakupu, w innych przypadkach może być konieczny zakup przez rodziców.


Alergia przedszkolaka na detergenty i środki czystości

W przypadku takiej alergii objawy są częściej skórne (alergia kontaktowa), ale mogą wystąpić też objawy ogólne jak katar sienny czy astma. Przy tej alergii konieczny jest dokładne omówienie możliwych zmian z dyrekcją oraz z ekipą sprzątającą. Można powiedzieć, które środki czystości są bezpieczne dla Waszego dziecka i poprosić o ich stosowanie przynajmniej w kilku najbardziej newralgicznych miejscach – stolik dziecka w jadalni, stolik do prac plastycznych, czystość kranów, klamek i toalet, czyli miejsc, gdzie dziecko najczęściej dotyka gołymi rączkami. Wprowadzenie większych zmian (np. zmiana płynu do mycia podłogi) może być niestety dość trudne, ze względu na standardy higieniczne i zaufanie do chemicznych środków dezynfekujących i czyszczących. Na pewno łatwiej podjąć taką dyskusję w przedszkolach ekologicznych, których niestety nadal nie ma zbyt dużo, a opłaty są dość wysokie.

Jak widzicie, wybór przedszkola bezpiecznego dla alergika jest dość trudny i wymaga od rodziców dużej wiedzy na temat alergii ich dziecka oraz zdolności interpersonalnych - wiele rzeczy można ustalić z dyrekcją przedszkola, tak że nawet początkowo niezbyt dobrze rokujące przedszkole, po wprowadzeniu odpowiednich zmian stanie się miejscem przyjaznym Waszemu małemu alergikowi.

Dlatego jeśli Wasze dzieci wciąż chorują, szukajcie przyczyn. Czasem jest to po prostu słabsza odporność, ale nawracające infekcje są typowe także przy alergii. Może to właśnie przedszkole Waszego dziecka jest przyczyną objawów alergii? Pamiętaj, że dziecko spędza tam codziennie co najmniej kilka godzin – jeśli ma tam stale kontakt z alergenami, to jego stan zdrowia będzie się pogarszał i będą go męczyły objawy alergii.

Koniecznie przeczytajcie moją rozmowę z Anią, mamą wspomnianej na początku alergiczki, małej Ewy, myślę że jej doświadczenia mogą pomóc wielu rodzicom. 

alergia przedszkole

W jaki sposób zorientowaliście się, że problem tkwi w przedszkolu? 

Ania: Po raz pierwszy ostre kichanie i katar u Ewy pojawiły się po dwóch tygodniach chodzenia do przedszkola – we wrześniu. Oprócz tego miała kilka zmian na skórze, czerwoną skórę nad ustami, wysypki na nadgarstkach i wypieki w przedszkolu. Ale takie objawy skórne miewała już wcześniej po zjedzeniu jajka, orzechów i kilku innych produktów, więc nie wiązałam tego z alergią wziewną i ściśle z przedszkolem.

Ponieważ wszyscy straszyli mnie, że pierwszy rok dziecka w przedszkolu to niekończące się choroby, uznałam, że lekkie przeziębienie (sam katar i kaszel bez gorączki) „dopiero” po dwóch tygodniach przedszkola to niezły wynik. Jedyna rzecz, która dała mi wówczas do myślenia, to fakt, że katar, który dotychczas mijał Ewie pod 5-7 dniach, tutaj trwał 2 tygodnie i był na początku bardzo intensywny – lało jej się z nosa. Nigdy wcześniej nie przechodziła tak przeziębienia. Zanim zaczęła chodzić do przedszkola chorowała wyjątkowo rzadko.

Drugi raz taki sam scenariusz kichania i kataru pojawił się po kolejnych 3 tygodniach chodzenia do przedszkola i znów z jednej strony byłam zadowolona z frekwencji mojego początkującego przedszkolaka, a z drugiej, zaskoczona długością trwania „zwykłego” kataru i uciążliwością kaszlu. Ponieważ w listopadzie rodziło nam się kolejne dziecko, a w przedszkolu szalały ospa i mononukleoza, postawiliśmy zatrzymać Ewkę przez cały listopad i grudzień w domu.

W styczniu zaczęła się równia pochyła. Kichanie, a później dwa tygodnie kataru i silnego kaszlu mieliśmy już po dwóch dniach chodzenia do przedszkola. Przez następne cztery miesiące taki scenariusz pojawił się łącznie siedem razy. Zawsze po dwóch-trzech dniach pobytu w przedszkolu, zawsze bez gorączki. Ewa przeszła jeszcze w tym okresie ostrą grypę, jelitówkę i zapalenie ucha, po tym jak z niedoleczonym katarem wypuściłam ją do przedszkola.

Pierwszą i jedyną osobą, która zasugerowała nam, że problem może tkwić w przedszkolu i że jest to prawdopodobnie pleśń, była polecona przez koleżankę pediatra, do której przyszliśmy z grypą Ewy i której przy okazji opowiedziałam o naszych perypetiach katarowych. Zdecydowanie zaleciła nam przestać posyłać tam córkę, gdy odwiedziliśmy ją ponownie podczas szóstego epizodu kataru i osłuch oskrzeli Ewy wypadł bardzo źle (początki astmy). Wtedy postanowiliśmy dać ostatnią szansę przedszkolu i puścić do niego Ewę ostatni raz. Okazało się, że chociaż jest maj i piękna pogoda, katar znów pojawił po dwóch dniach. Więcej nie eksperymentowaliśmy. 

Moja wizyta w przedszkolu i rozmowa z przedszkolankami też nie rozjaśniła sytuacji. Pytałam, czy inne dzieci w grupie maja podobne objawy jak Ewa – raczej nie (później przypadkowo dowiedziałam się, że grupa Ewy była uznawana za najbardziej chorowitą w całym przedszkolu). Wykluczyłam wpływ roztoczy, bo w salach było naprawdę czysto, pluszowych zabawek bardzo mało, a wykładzina nowiutka. Panie przyznały, że łazienki dawno nie były remontowane i że remont planowany jest w najbliższe wakacje, ale gołym okiem nie było tam widać grzybów. Rozważałam jeszcze wpływ chemii (farb lub środków czystości), bo one również uczulają Ewę. Ale ponieważ chemiczne środki czystości stosowane są pewnie we wszystkich przedszkolach, zmiana placówki prawdopodobnie nie rozwiązywałaby wówczas problemu.

Czy robiliście dziecku testy alergiczne? Jeśli tak, to czy coś wykazały?

W styczniu feralnego roku (po trzecich urodzinach Ewy) rozpoczęłam z córką serię wizyt u różnych alergologów, szukając dobrego lekarza i rozwiązania gnębiącej mnie zagadki. Niestety trafiałam na słabych alergologów. Najgorsza lekarka przekonywała mnie, że świsty w oskrzelach, które właśnie słyszy to zapalenie oskrzeli (choć Ewa nie miała gorączki) i wypisała receptę na antybiotyk. Na szczęście nasza wspaniała pediatra następnego dnia dokładnie zbadała Ewę, wykluczyła zapalenie oskrzeli i wyprowadziła Ewę z tego stanu za pomocą sterydów wziewnych.

Robiliśmy z krwi (panel podstawowy) i skórne wziewne. W obydwu testach wyszła silna alergia na brzozę, olchę i leszczynę. W skórnych dodatkowo delikatne uczulenie na roztocza kurzu. W żadnych testach nie wyszła alergia na pleśnie (grzyby). Oprócz tego kilka alergii pokarmowych: na białko i żółtko kurze, na orzechy laskowe, ziemne, dorsza. 

Nasza wspaniała pediatra wyjaśniła nam, że w testach jest tylko kilka antygenów pleśni i grzybów, podczas gdy w przyrodzie są ich dziesiątki. I to, że w testach nie wychodziła Ewie alergia na żadne grzyby, nie świadczy o tym, że takiej alergii nie ma. 
Teraz rozumiem, że reakcja Ewy na pleśń w przedszkolu, była znacznie silniejsza od stycznia do maja niż na jesieni, najprawdopodobniej ze względu na pylenie leszczyny, olchy i brzozy w tym czasie, co dodatkowo nasilało objawy.
(*polecam przeczytać mój wpis o testach alergicznych u dzieci)

Na co zwracaliście uwagę szukając nowego przedszkola dla Ewy?

Na to, żeby nie znajdowało się w piwnicy (jak wiele prywatnych przedszkoli w naszej dzielnicy), ani w budowanych na przełomie lat 70-80 typowych dla Warszawy budynkach szkolno-przedszkolnych bez piwnic (poprzednie feralne przedszkole znajdowało się właśnie w takim budynku). Nowe przedszkole Ewy mieści się w budynku z lat 90tych (na parterze, I i II piętrze). Na jego stronie widniała informacja o tym, że zainstalowano w nim specjalny nowoczesny system wentylacji (ale nie jest to oczywiście klimatyzacja!). Jako matka dziecka uczulonego na pleśń, wiem też, że klimatyzacja nie jest najlepszym rozwiązaniem, dodatkowo nawilżaczy powietrza powinno się unikać jak ognia…

Czy w nowym przedszkolu bez problemu mogliście sprawdzić czy nie ma pleśni itp.?

Zostałam po nowym przedszkolu oprowadzona. Dostaliśmy też możliwość posyłania do przedszkola Ewy przez miesiąc próby, żeby sprawdzić jak reaguje na to nowe miejsce. Ciężko jednak sprawdzić czy w przedszkolu nie ma pleśni – w poprzednim feralnym przedszkolu też jej nie mogłam znaleźć. Być może można skorzystać z usług specjalnych firm odgrzybiających, ale tego nie próbowałam.

A teraz najważniesze pytanie - czy w nowym przedszkolu Ewa przestała chorować?

Tak! Zmiana przedszkola to było najlepsze, co mogliśmy dla Ewy zrobić. Ma świetną frekwencję w przedszkolu (chodzi już do niego prawie półtora roku). Niestety po tamtych seriach kataru i świstach w oskrzelach, a być może także z powodu wieku, alergia Ewy pogłębiła się i córka znacznie silniej niż przed trzecim rokiem życia reaguje na pyłki, chemię i niektóre pokarmy. Ktoś mógłby spytać czemu zwlekaliśmy tak długo ze zmianą przedszkola. Było kilka powodów. Po pierwsze Ewa dostała się do bardzo dobrego publicznego przedszkola, które miało świetne opinie. Wydawało mi się to niemożliwe, żeby w takim miejscu występował jakiś silny alergen. Poza tym było nam żal rezygnować z publicznego przedszkola.
Nie pomagało też to, że wszyscy dookoła - od znajomych po rodzinę - ciągle powtarzali, że to normalne i Ewa musi się wychorować. Co gorsza, mówili tak niektórzy alergolodzy.

Co radzisz innym mamom alergików poszukujących przedszkola?

Żeby nie myślały, że posyłając dziecko do dobrego przedszkola publicznego mogą spać spokojnie. ;)
Żeby nie dały sobie wmówić, że jeżeli dziecko choruje ciągle - znacznie częściej niż chorowało przed przedszkolem, że to jest normalne i musi się wychorować.
I żeby w razie czego nie bały się zmiany przedszkola. Nasza Ewka się szybko zaaklimatyzowała w nowym miejscu i wreszcie w pełni może korzystać z przedszkola i spędzać czas z dziećmi.


Historia Ewy na szczęście zakończyła się pozytywnie - ale ile jest dzieci, które mogą być uczulone na swoje przedszkola? Bądźcie czujni, nie obawiajcie się zadawać pytań dyrekcji i przedszkolankom, macie prawo wiedzieć, jakie warunki są w przedszkolnych salach.

A jak wygląda sytuacja w Waszych przedszkolach? Czy mieliście jakieś problemy związane z obecnością alergenów? 

Zachęcam do dyskusji w komentarzach!

Miejmy nadzieję, że w większości przedszkoli grzyby można będzie znaleźć tylko w takiej formie :)
Jeśli interesuje Was kwestia zaprowadzania chorego dziecko do przedszkola do zapraszam do poczytania mojego wpisu, czy chore dziecko można zaprowadzać do przedszkola.

pleśń w przedszkolu

Ten post dotyczy przede wszystkim alergii wziewnej i kontaktowej, o temacie przedszkola pod katem alergii pokarmowej będę pisać osobno, ponieważ jest to bardzo duży i ważny temat.

Sinlac czy Alerlac - opinia i porównanie składu

7 komentarzy
Sinlac czy Alerlac - opinia i porównanie składu

Nasza opinia na temat kaszki Sinlac i Alerlac.

Wielu małym alergikom polecane są kaszki tzw. funkcjonalne – bez mleka, bez glutenu, bez soi – Sinlac lub Alerlac. Oba produkty mają bardzo podobny skład, są między nimi jednak niewielkie różnice. Zobaczcie jak wypada moje porównanie składu tych kaszek.

Uwaga - Sinlac i Alerlac zawierają dużo cukru!

Dlatego od razu na wstępie jeszcze dodam, że tego typu kaszek absolutnie nie polecam jako podstawowych kaszek dla małych alergików – zawierają zdecydowanie za dużo cukru (ok 20% cukrów!). Zarówno Nestle Sinlac jak i Bebilon Alerlac zawierają ok 2 łyżeczki cukru w średniej porcji ok 50g takiej kaszki. Są przez to bardzo słodkie w smaku i przyzwyczają maluszka do takiego smaku posiłków. Druga sprawa, to oczywiście fakt, że małe dzieci nie muszą jeść tak dużych ilości cukrów prostych (a już na pewno nie w postaci sacharozy, czyli zwykłego cukru, który jest dodawany do tych kaszek). Jednak mimo zawartości cukru nie przekreślam tych kaszek całkowicie - Aleks czasem dostawał takie kaszki (i nadal się to zdarza).


Sinlac opinia

Sinlac lub Alerlac u alergika?

W niektórych sytuacjach można jednak sięgnąć po takie kaszki - głównie awaryjnie. Ja podawałam je głównie w kilku sytuacjach:

  • choroba - jak Aleks był chory, osłabiony i nie miał apetytu. Większość infekcji u niego przebiegało z silnym kaszlem, po którym nawet wymiotował, jak był młodszy takie wymioty od kaszlu zdarzały się czasem kilka razy dziennie (odkrztuszał w ten sposób zalegającą wydzielinę). To sprawiało, że w pierwszych dniach choroby zawsze był osłabiony i nie bardzo miał apetyt, a na stałe posiłki praktycznie nie było możliwości go namówić. W takie dni podstawą jego diety były kaszki i miksowane musy owocowe. Dawałam mu wtedy właśnie kaszki typu Sinlac/Alerlac – były słodkie, wiec w miarę chętnie je zjadał, do tego wiedziałam, że zawierają łatwo przyswajalne węglowodany, białko i witaminy, które chociaż trochę go wzmocnią w czasie choroby. Wtedy zawartość cukru schodziła na dalszy plan.

  • wyjazdy – na wakacjach kombinowanie z dietą nie zawsze się udaje, czasem więc odpuszczałam szykowanie zdrowych śniadań czy kolacji i synek jadł po prostu kaszkę – zwykle zwykłą, bezcukrową np. z owocami, ale czasem sięgałam też po opisane tu kaszki

  • opieka – czasem Aleksa zostawiałam z kimś, kto nie bardzo radził sobie z karmieniem, a zależało mi żeby Aleks zjadł w miarę wartościowy posiłek bez grymaszenia – taka kaszka byłą łatwa w przygotowaniu, a jej podanie dziecku było bezproblemowe, bo Aleks zawsze chętnie ją zjadał.

Zatem nie polecam tych kaszek jako opcji na codzienny posiłek (ze względu na wysoką zawartość cukrów), ale dopuszczam ich stosowanie jako produkt ułatwiający życie rodzicom alergików w trudnych sytuacjach.


Sinlac i Alerlac - dobre dla alergika?


Ogólnie idea tych produktów jest dobra i koncepcja mi się podoba – zawierają ryż, jako ogólnie rzadko uczulające zboże i źródło wartościowych węglowodanów złożonych, do tego mączka chleba świętojańskiego jako źródło wartościowego białka roślinnego i węglowodanów oraz zestaw potrzebnych dziecku minerałów i mikroelementów. Niewątpliwą zaletą jest także brak w składzie laktozy i podstawowych alergenów (białek mleka, jaj, glutenu., soi….). Tylko ta duża zawartość sacharozy bardzo psuje te produkty – rozumiem, że słodkie kaszki są chętnie zjadane przez małe dzieci, ale może są inne sposoby na poprawę ich smaku? Lub przynajmniej ograniczenie zawartości cukrów przynajmniej o połowę? Próbowałam obu tych kaszek i są naprawdę bardzo słodkie.


Sinlac i Alerlac - porównanie składu



Składnik i komentarz

Nestle Sinlac
Bebilon Alerlac
Mąka ryżowa
(ryż rzadko uczula, ale taka alergia może czasem wystąpić - tu pisałam o alergii na ryż)
mąka ryżowa 68%,
mąka ryżowa (28%), mąka ryżowa częściowo zhydrolizowana (21%), (razem 49%)
Mączka chleba świętojańskiego
(inaczej karob) – naturalny, wartościowy produkt roślinnej o dużej zawartości węglowodanów i białka, rzadko uczula.
mączka chleba świętojańskiego 16%,
mąka z kiełków ziaren chleba świętojańskiego (21%), 
Sacharoza (cukier) – nie powinno jej być w tego typu produktach
sacharoza
sacharoza
Maltodekstryna
(łatwoprzyswajalny węglowodan, źródło glukozy, wysoki IG)
maltodekstryna
maltodekstryna
Oleje – źródło tłuszczów, które są potrzebne w diecie niemowląt, ale niewątpliwie pochodne oleju palmowego są tu sporym minusem
oleje roślinne (olej rzepakowy, olej słonecznikowy),
oleje roślinne (palmowy, rzepakowy, słonecznikowy, kokosowy, oleina palmowa)
Syrop glukozowy 
-
-
L- karnityna – m.in. uczestniczy w metabolizmie tłuszczów i węglowodanów
-
L-karnityna
Probiotyk – składnik korzystny
kultury bakterii Bifidobacterium lactis
-
Inne składniki - niekoniecznie tu potrzebne, ale na szczęście nie ma ich zbyt dużo.
stabilizator (fosforan sodu) regulator kwasowości (kwas cytrynowy)
emulgator
(mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych estryfikowane kwasem cytrynowym)

WITAMINY
Zawartość w 100g
Zawartość w 100g
Witamina C
60mg
65mg
Witamina A
430 µg
280 µg
Witamina D
5,1 µg
5 µg
Witamina E
3,8 mg
2,4 µg
Witamina B1
0,9mg
0,8mg
Witamina B2
0,5 mg
-
Niacyna
3mg
3mg
Witamina B6
0,3mg
0,35mg
Kwas foliowy
15,4 µg
100 µg
Witamina B12
0,8 µg
0,7 µg
Biotyna
17 µg
5  µg
Kwas pantotenowy
0,8 µg
1,6 µg
Witamina K
-
9,9  µg
SKADNIKI MINERALNE
Zawartość na 100g
Zawartość na 100g
Węglan wapnia
wapń 465mg
wapń  560mg
Sód – mniej sodu wskazane jest u dzieci np. z problemami z nerkami
sód 135mg
(zawiera fosforan sodu)
sód 7mg
(nie zawiera fosforanu sodu)
dwufosforan żelazowy
żelazo 8 mg
żelazo 7,9
siarczan cynku
cynk 6 mg
cynk 6,3mg
jodek potasu
jod 50 µg
jod  90 µg  
siarczan miedzi
-
miedź  0,5mg
WARTOŚĆ ODŻYWCZA
Na 100g
Na 100g
Wartość energetyczna
424 kcal
421 kcal
tłuszcze
10 g (w tym nasycone 0,8g)
9,0g (w tym nasycone 3,2g)
węglowodany
69 g (w tym cukry 18g)
66g (w tym cukry 20g)
błonnik
2,5 g
6g
Białko
13,3 g
16g
sól
0,34 g
0,02
INNE INFORMACJE


Masa netto
500g
400g
Cena
 ok 18-22zł
 ok 15-19zł























































(Aktualizacja składu Sinlac w tabelce zrobiłam w listopadzie 2019 - Nestle zmieniło skład na korzyść - usunęli olej palmowy, maltodekstrynę i zmniejszyli trochę zawartość cukru, co jest na pewno krok w dobrym kierunku :-). Poza tym pojawił się też nowy produkt Sinlac bez cukru, który na pewno jest godny uwagi).


Który z tych produktów wybrać – Sinlac czy Alerlac?


Tak naprawdę różnią się one minimalnie – jeśli chodzi o potencjał alergizujący to w zasadzie są takie same. Może się zdarzyć uczulenie na ryż lub na mączkę chleba świętojańskiego – wtedy żaden z tych produktów nie będzie się nadawać do wprowadzenia do diety alergika. U Aleksa początkowo właśnie alergia na ryż wykluczyła tego typu kaszki z diety, dopiero jak był starszy to alergia na ryż mu przeszła i mogłam wprowadzić je do diety. Pozostałe składniki tych produktów (czyli minerały i witaminy) praktycznie nie mają możliwości żeby wywołać alergię. W Sinlacu na pewno na plus jest zawartość probiotycznych bakterii, jednak nie jest podana ich ilość. Alerlac za to zawiera mąkę ryżową częściowo zhydrolizowaną, co sprawia że węglowodany są lepiej przyswajalne, co może mieć znaczenie dla dzieci z poważniejszymi problemami ze strony jelit. Zawiera też znacznie mniej sodu, co może mieć znaczenie przy stosowaniu tego produktu np. u dzieci z chorobami nerek. W obu produktach na plus jest to, że nie zawierają syropu glukozowo-fruktozowego, który jest prawdziwą plagą dzisiejszych czasów (już lepszy jest zwykły cukier). Była jeszcze taka podobna kaszka z firmy Bobovita – Minima, ale zniknęła ze strony producenta. Gdyby się jednak pojawiła to postaram się uzupełnić tabelkę. Tak naprawdę decyzję musicie podjąć sami – u nas obie te kaszki sprawdzały się podobnie, żadna nie zyskała miana zwycięzcy.

A na co dzień dla waszych małych alergików polecam po prostu kaszki zbożowe – bez mleka i bez dodatku cukru - tutaj przygotowałam dla Was zestawienie ponad 70 takich kaszek – bez mleka i bez dodatku cukru. 

Uprzedzając Wasze wątpliwości - najlepiej oczywiście kaszki przygotowywać całkiem samemu, po prostu z różnego rodzaju kaszy lub płatków, starałam się tak robić, ale wiem, że nie każdy ma na to czas i czasem mamy chcą sobie ułatwić życie, stąd gotowe kaszki dla niemowląt zawsze były i będą popularnym produktem. Kaszki bez cukru i bez mleka w dobrej cenie możecie znaleźć np. tutaj.

Dajcie znać w komentarzach jaka jest Wasza opinia i jakie kaszki używacie u małych alergików.



no
no